Zapraszam do polubienia fanpage'a na facebooku
Dużo myślałam na temat "inności" w dzisiejszym świecie. Każdy chce być inny, a raczej każdy mówi, że chce być inny. A ja przynajmniej widzę dużą różnicę w byciu innym, a w mówieniu, że jest się innym, czy że jest się sobą.
Jestem nastolatką, więc nie będę wybiegała daleko i powiem o moich rówieśnikach. Trochę obserwuję i wyciągam wnioski. Na Facebooku, Instagramie, Snapchacie i innych portalach społecznościowych często pojawiają się zdjęcia, wpisy itp. podpisane "... ale przynajmniej jestem sobą". Tylko to jest raczej na zasadzie: "Jestem sobą-powiedział każdy". Skoro każdy jest inny i toleruje inność innych, dlaczego osoby, które mają inne zainteresowania, może czasem trochę dziwne są uważane za dziwne? Dlaczego osoby, które mają własny świat powinny się leczyć? Dlaczego optymiści są szaleni? Dlaczego osoby, które nie piją alkoholu są sztywne? Dlaczego osoba, która się lepiej uczy to kujon? Nagle ta inność staje się nienormalna i wszyscy przestają ją tolerować. I osoby, które naprawdę są sobą czują się zaszufladkowane. Coś tu jest chyba nie tak.
Na czym więc polega inność i bycie sobą dla większości dzisiejszej młodzieży? Na dodawaniu wielu selfie na Instagrama oznaczonych hashtagami typu #yolo, czy #polishgirl? Na wrzucaniu na Facebooka wpisów, że życie jest do dupy? Bo na pewno nie na posiadaniu własnego zdania. Bo jak już masz własne zdanie, inny pogląd na coś, to zostajesz uznany za dziwnego i już Cię nie lubią.
Chcę przez to wszytko powiedzieć, że nie musisz być, taki sam jak inni, ale też nie musisz być inny niż oni wszyscy. Bądź tym, kim chcesz być. Nikim więcej,.
piątek, 27 listopada 2015
wtorek, 24 listopada 2015
Samopoczucie
Wiadomo, każdy z nas jest inny. Jeden czuje się lepiej w takiej sytuacji, drugi w innej, i nikogo to nie dziwi.Ludzie są różni i to również nie jest dla nikogo nowość.
Na samopoczucie zawsze wpływa wiele czynników, czasem nawet takich, o których nie mamy pojęcia, albo których się po prostu nie domyślamy. W moim przypadku, dużą rolę odgrywa pogoda. Jesienna chandra dobija mnie i nie mogę znaleźć motywacji. Żyję z dnia na dzień, aby tylko przeżyć. A kiedy tylko wyjdzie trochę słońca, albo nawet spadnie śnieg, jestem jak nowo narodzona.
Jednego dnia mówimy, że nasze życie składa się jedynie z tych dobrych dni, a następnego, puf! coś się dzieje, może jakaś głupota, może coś co wpływa na nas tylko wewnętrznie, ale już nie mamy humoru, wszytko nas denerwuje. Taka jest ludzka natura, każdy ma lepsze i gorsze chwile.
Mogłabym napisać, że najlepiej jest przezwyciężać te gorsze chwile, zastępować je pozytywnymi, jednak, każdy, kto ma tak zwanego "doła", byłby gotów się ze mną pokłócić, bo "to nie jest takie łatwe". To oczywiste. Nawet najwięksi optymiści mają czasem złe chwile. Czują czasem bezsens istnienia. Czują, że muszą coś z tym zrobić, ale nie mają pojęcia co. Denerwują się, bo chcą, żeby było jak dawniej, ale nie mogą nic z tym zrobić. Nie panują nad swoimi emocjami. W takich momentach naprawdę trudno jest znaleźć jakiś sens w tym, co się robi.
Nie ma chyba takiej jednoznacznej recepty na złe samopoczucie. Czasem trzeba po prostu przeczekać i starać się być dobrej myśli, mimo, że nie zawsze to jest łatwe. Dla niektórych zbawienny może być samotny spacer, dla drugich spotkanie z przyjaciółmi, a dla jeszcze kogoś innego kocyk, kawa i książka. Ja jeszcze nie odkryłam swojego sposobu na złe samopoczucie, po prostu w pewnym momencie zaczyna być lepiej i już wiem, że tak pozostanie.
Na samopoczucie zawsze wpływa wiele czynników, czasem nawet takich, o których nie mamy pojęcia, albo których się po prostu nie domyślamy. W moim przypadku, dużą rolę odgrywa pogoda. Jesienna chandra dobija mnie i nie mogę znaleźć motywacji. Żyję z dnia na dzień, aby tylko przeżyć. A kiedy tylko wyjdzie trochę słońca, albo nawet spadnie śnieg, jestem jak nowo narodzona.
Jednego dnia mówimy, że nasze życie składa się jedynie z tych dobrych dni, a następnego, puf! coś się dzieje, może jakaś głupota, może coś co wpływa na nas tylko wewnętrznie, ale już nie mamy humoru, wszytko nas denerwuje. Taka jest ludzka natura, każdy ma lepsze i gorsze chwile.
Mogłabym napisać, że najlepiej jest przezwyciężać te gorsze chwile, zastępować je pozytywnymi, jednak, każdy, kto ma tak zwanego "doła", byłby gotów się ze mną pokłócić, bo "to nie jest takie łatwe". To oczywiste. Nawet najwięksi optymiści mają czasem złe chwile. Czują czasem bezsens istnienia. Czują, że muszą coś z tym zrobić, ale nie mają pojęcia co. Denerwują się, bo chcą, żeby było jak dawniej, ale nie mogą nic z tym zrobić. Nie panują nad swoimi emocjami. W takich momentach naprawdę trudno jest znaleźć jakiś sens w tym, co się robi.
Nie ma chyba takiej jednoznacznej recepty na złe samopoczucie. Czasem trzeba po prostu przeczekać i starać się być dobrej myśli, mimo, że nie zawsze to jest łatwe. Dla niektórych zbawienny może być samotny spacer, dla drugich spotkanie z przyjaciółmi, a dla jeszcze kogoś innego kocyk, kawa i książka. Ja jeszcze nie odkryłam swojego sposobu na złe samopoczucie, po prostu w pewnym momencie zaczyna być lepiej i już wiem, że tak pozostanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
bardzo dziękuję za wszystkie komentarzem oraz za każde wyświetlenie. Jeśli już tu jesteś, to wiedz, że naprawdę wiele to dla mnie znaczy