środa, 29 lipca 2015

Naszym przeznaczeniem jest wybór

Dzisiaj nie tylko o przeznaczeniu, ale też o Bogu i moim podejściu do niego ;)

Bóg, według większości ludzi, to nadprzyrodzona istota, która stworzyła świat i wszystkie stworzenia, w tym oczywiście nas. Wiele ludzi kieruje wszystkie swoje marzenia, błagania, rozterki do niego, z nadzieją, że on je rozwiąże. 
Wszyscy chyba słyszeliśmy jak ktoś w naszej okolicy mówi: "Boże, za jakie grzechy?" albo: "skoro ten Bóg taki dobry, to dlaczego choroba przyszła na mnie? Przecież byłem pobożny, chodziłem do Kościoła, żyłem zgodnie z przykazaniami. Dlaczego ja?". Widzę palacza, który narzeka, że zachorował na raka płuc. Widzę alkoholika, który płacze, bo ma problem z nerwami lub wątrobą. Widzę młodą dziewczynę, która płacze dlatego, że zaszła w ciążę. Widzę nastolatka, który obwinia swoich nauczycieli za to, że nie zdał do następnej klasy
Prawda jest taka, że zawsze jest jakiś powód naszych problemów. Nasze dzisiejsze poczynania będą miały wpływ na przyszłość i my nie możemy nic z tym zrobić. Ale to wcale nie jest tak, że przeznaczeniem danego człowieka jest choroba, czy zostanie matką w wieku 16 lat. "Naszym przeznaczeniem jest wybór", jak to pięknie ujął Tolkien. Gdyby ten palacz nigdy nie sięgnął po papierosa, prawdopodobnie nigdy nie zachorowałby na raka płuc. A gdyby uczeń zapracował na dobre oceny - na pewno by zdał. To wcale nie jest tak, że jakaś nadludzka siła, tudzież Bóg, kieruje naszym życiem. Sami nim kierujemy. Ani nie robi tego żaden inny człowiek,ani Bóg, TYLKO TY.
Nieraz złapałam się na tym, że kiedy bardzo mi na czymś zależało, modliłam się do Boga, żeby pomógł mi to spełnić. Pokładałam w nim nadzieję i jednocześnie sama odpuszczałam. Mówiłam sobie: "Skoro Bóg mnie kocha, to na pewno zrobi to za mnie". I zawsze się zawodziłam. Zawsze wtedy podnosiłam porażkę. Dlaczego? Bo żaden Bóg nigdy nie zrobi za nas tego, co sami musimy zrobić. Możesz się modlić do Boga, żeby pomógł ci coś zrobić, ale nie oczekuj, że on zrobi to bez twojej pomocy. 


Nie chcę powiedzieć "Nie  wierz w Boga". Nie mam zamiaru nikomu narzucać wiary, skoro sama jeszcze się w tym temacie do końca nie odnalazłam. Chcę tylko powiedzieć, że żadna ani nadludzka, ani ludzka siła nie powinna kierować twoim życiem. Sam powinieneś to zrobić. I wiem, że wcale nie jest tak łatwo. Bo jeśli człowiek od dziecka był uczony, że należy poukładać nadzieje w Bogu, ciężko będzie mu się przestawić na pokładanie nadziei tylko w sobie. Ale każda zmiana jest trudna. Ludzie wolą kłaść winę na Boga, bo tak jest łatwiej. Bo zawsze łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność na innych. Spróbuj chodź raz wziąć sprawy w swoje ręce. Powiedzieć sobie : "Tą rzecz zrobię całkowicie sam. Nie poddam się. Nie poproszę o pomoc Boga. Uda mi się to zrobić samodzielnie". I jeśli się nie poddasz na pewno ci się uda. Uwierz, że możesz zmieniać swoje przeznaczenie. Jeśli palisz papierosy i nie przestaniesz tego robić, zapewne zachorujesz na raka. Ale po co wyprzedzać fakty. Rzuć palenie to nigdy na tego raka nie zachorujesz. Jeśli chcesz dostać się na dobre studia- ucz się, wtedy studia staną się twoim przeznaczeniem. Nigdy nie tłumacz sobie, że takie było twoje przeznaczenie. Po prostu zrób coś, żeby w przyszłości twoje działania miały pozytywne skutki. Bo tylko i wyłącznie od ciebie to zależy. Nie obwiniaj nikogo. Nie obwiniaj nawet siebie. Tylko ucz się na błędach i więcej ich nie popełniaj. Staraj się zmienić swoje złe działania zanim widoczne staną się ich skutki.



Jest lato, a ja wychodząc na zewnątrz wieczorem w grubej bluzie marznę. Co ja gadam. Nawet w domu marznę. Czy to normalne? 


poniedziałek, 27 lipca 2015

Trochę o mnie. Jak to się wszystko zaczęło

Pamiętam czas, gdy kiedy ktoś mnie pytał o to, czy uprawiam jakiś sport i co o tym myślę, wyśmiewałam go, bo „ja i sport? To kompletnie nie idzie w parze”. I na tym rozmowa się kończyła, a jak ktoś chciał rozwinąć temat albo go zbywałam, albo wyśmiewałam, żeby sam się wycofał. Ciężko się do tego przyznać, ale taka jest prawda. Ale serio. Kiedyś byłam kompletnie beznadziejna w czymkolwiek, co ma coś wspólnego z ruchem. I chociaż nadal nie lubię gier zespołowych, widzę już wielki progres w swojej kondycji i ogólnie- w swoim ciele. Satysfakcjonuje mnie każda przebiegnięta kolejna minuta, którą jestem w stanie zrobić, każdy kolejny przysiad, każdy mięsień, którego jestem w stanie napiąć, chociaż to właściwie nic. Ale kiedyś nie widziałam absolutnie żadnej frajdy w wysiłku.

Co mnie zmotywowało do ćwiczeń? 

Sama nie wiem. Chyba chodziło o wakacje. Chciałam mieć ładną figurę, no a samo to nie przyjdzie, więc wzięłam się za bieganie. To był czerwiec 2013 roku. A że czerwiec to gorąco. A że gorąco to się nie chciało, człowiek szybciej się męczył. I w końcu cała motywacja przygasła i znów wróciłam do niezdrowego trybu życia. Rok później znów zaczęłam biegać, znów w czerwcu, znów w godzinach, kiedy było jeszcze gorąco. No i historia się powtórzyła. Ale w sierpniu pojawiła się motywacja. Postanowiłam iść na pielgrzymkę. I mimo, że wszyscy mi mówili, że bez żadnych przygotowań nie dam rady, żebym nie szła, ja postawiłam na swoim i poszłam do Częstochowy. I doszłam! Mimo, że były chwile słabości, wiadomo, to dałam radę. I wtedy pierwszy raz doszłam do wniosku, że trochę wysiłku sprawia tylko radość i daje satysfakcję. A potem jakoś w październiku zaraziłam się od siostry ćwiczeniami, ale też nie wytrzymałam długo. Zimą trochę biegałam, ale znów szybko się poddałam. Teraz biegam już ponad 2 miesiące i niedawno zaczęłam ćwiczyć i jak na razie nie zapowiada się na to, żebym się poddała. 


Dlaczego założyłam bloga?

Czułam w sobie dużo energii i chciałam nią zarażać. To był główny powód. Inny był też taki, że zostałam zainspirowana przez Kasię, która też niedawno założyła bloga. Poza tym jestem pewna, że blog będzie dla mnie największą motywacją do ćwiczeń i ogólnie do ruchu. 

Dzisiaj podczas biegania poczułam się pierwszy raz jakbym latała- dosłownie. Nie czułam nóg, miałam wrażenie, jakbym unosiła się nad ziemią. To było wspaniałe uczucie. Wystarczyło tylko przez moment nie myśleć o niczym. Skupić się na tym, co właśnie robię. Chyba właśnie zrozumiałam o co chodziło Osho, kiedy mówił, żeby poczuć swoje ciało, kiedy jest zdrowe. Połączyć się z nim. Nawiązać kontakt. Myślę, że wreszcie udało mi się to udało







sobota, 25 lipca 2015

Życie nie jest twoim wrogiem

Ludzie twierdzą, że życie jest złe , że jest ciężkie, i że trzeba z nim walczyć. Trzeba żyć dobrze, trzeba robić rzeczy, które pomogą nam przezwyciężyć zło. Ja też długo tak myślałam. Słuchałam muzyki, która, jak błędnie myślałam, motywowała mnie. Słuchałam ludzi, których uważałam za mądrzejszych, bardziej doświadczonych. Bo przecież to absolutnie idzie w parze. Czytałam książki i oglądałam filmy, które doprowadzały mnie do płaczu i "uczyły życia". To wszystko kierowało mnie tylko na złą drogę. Na drogę wśród ludzi których mottem było: "Bądź pozytywny, bo inaczej życie da ci popalić". W tym błędnym przekonaniu żyłam bardzo długo i zastanawiałam się dlaczego, skoro jestem pozytywna, jestem nieszczęśliwa.
Teraz już wiem, z czego wynikało to przekonanie. Była to oczywiście "walka z życiem". Zakrywanie przykrych momentów i wspomnień "pozytywnym myśleniem".
Oczywiście nie mam nic przeciwko pozytywnemu myśleniu, jestem jak najbardziej za, ale nie za kryciem się za tym.
Z życiem nie trzeba walczyć. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić. Kiedy twój najlepszy przyjaciel mówi ci przykrą rzecz nie obrażasz się na niego, tylko przyjmujesz naukę. Jeśli uczynisz życie przyjacielem, trudnych momentów nie będziesz uważał ich za przeszkodę, a za radę, za naukę. Nie załamuj się, gdy pojawi się problem. Niech będzie on dla ciebie motywacja. Nie poddawaj się, gdy ktoś bliski Cię zawiedzie. Spróbuj się od niego czegoś nauczyć. Chociażby tego, jaki nie chcesz być.
Nie bój się następnego dnia. Niech będzie on dla ciebie możliwością stworzenia czegoś nowego, zrobienia czegoś inspirującego, bicia rekordów. Niech każda okazja będzie dobra do zrobienia tego, co kochasz. I nie przejmuj  się opinią ludzi, oni zawsze będą gadać. Im wyżej wzlatujesz, tym mniejszy jesteś dla tych, którzy nie potrafią latać.

piątek, 24 lipca 2015

Bijemy rekordy!

Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń i tak jak wczorajszego nawet nie zauważyłam, dzisiaj czas ciągnął mi się w nieskończoność.
I mimo, że miałam przez moment doła i męczyły mnie smutne piosenki, i smutne wspomnienia, to wzięłam się za siebie i poszłam pobiegać i co się stało? Pobiłam swój rekord! Biegałam równe 30 minut bez przerwy i przebiegłam ok. 4 km. Biorąc pod uwagę, że dwa miesiące temu ledwo mogłam biec 2 minuty.
Także motywacja jest ogromna i mimo, że nogi bolą jutro pobijamy kolejny rekord! Ktoś razem ze mną?
Jestem z siebie mega dumna i wierzę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej!



Być najlepszym możesz być zawsze, tylko musisz uwierzyć w siebie! Pół roku temu, jakby ktoś mi powiedział, że będę miała cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek sportem, wyśmiałabym go. Dlatego bardzo dziękuję mojej największej motywacji




Na koniec macie jeszcze coś o mnie. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że się spodoba!


czwartek, 23 lipca 2015

Po pierwsze: odnajdź swoją pasję

Każdy ma jakieś pasje.

A przynajmniej każdy powinien mieć. Jeśli nie masz pasji, znajdź ją. Wszystko może nią być. Wystarczy że to pokochasz. Wystarczy, że chodź raz podczas wykonywania tej czynności poczujesz się wolny, poczujesz, się, jakby nic innego nie miało znaczenia. I wtedy pokochasz wykonywać tę czynność. Będziesz chciał powrócić do tego stanu jak najszybciej. I to będzie naturalne. Bo wtedy jesteś szczęśliwy. Dlaczego nie miałbyś robić czegoś, co sprawia, że jesteś szczęśliwy?

A raczej dlaczego miałbyś nie robić tego, dzięki czemu nie jesteś smutny? 

Bo to szczęście jest naszym naturalnym stanem. Ciężko to zrozumieć, ale spróbuję to wyjaśnić w prosty sposób:
Wyobraź sobie zebrę. Kiedy na nią patrzysz widzisz czarne pasy na białym tle. Ale tak naprawdę mogą być to białe pasy na czarnym tle. Nikt tego nie udowodni. Podobnie jest z naszym życiem. Białe pasy to momenty smutku, a czarne to momenty radości. Większość osób myśli, że życie jest smutkiem, a czasem tylko bywają przebłyski radości. Ale tak naprawdę jest na odwrót. Tak jak z zebrą. Szczęście jest naturalnym stanem.

Co więc trzeba zrobić, ale uwierzyć, że życie jest szczęściem? 

Należy uczynić je swoją pasją. Robić te rzeczy, które się kocha. Uczyć się tego, co nas fascynuje, pracować w tym, co kochamy, robić te czynności , dzięki którym zapominamy o problemach i smutkach.
To jest trudne, ale jest do zrobienia. Wiadomo, ciężko jest przystosować swoje zainteresowania do pracy, którą i tak ciężko znaleźć. Ale jednak jest to do zrobienia. Będzie trudno. Nie raz się potkniesz, nie raz będziesz chciał się poddać. Ale kiedy osiągniesz swój cel będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Jedynym warunkiem jest pokochanie tego, co się robi i wiara w siebie i w swoje marzenia.

Ona czyni cuda. Jeśli kochasz podróżować, rób to. Nie przejmuj się opinią innych. Nie sugeruj się opinią rodziny, znajomych, którzy mówią, żebyś robić coś innego. Jeśli widzisz siebie na statku, wsiądź na statek. A jeśli widzisz siebie na sali operacyjnej idź na medycynę.  Przecież zawsze możesz się wycofać. Ale się nie wycofasz. Bo będzie ci to sprawiać radość, a przecież zasługujesz na szczęście!



Takiego bloga jeszcze nie było...

No... przynajmniej w moim wykonaniu. 
Były już blogi z opowiadaniami, dużo blogów z opowiadaniami, naprawdę dużo. Były z recenzjami, ale takiego jeszcze nie było. 

A o czym on będzie? 

O wszystkim! O mnie, o ćwiczeniach, o muzyce, o filmach o podróżach, a przede wszystkim o motywacji i o mojej filozofii życiowej, o moich przekonaniach i ideach! 

Dzisiaj po raz pierwszy biegałam po zmroku. Wspaniałe doświadczenie, szczególnie dla osób bojących się ciemności. Niech strach będzie naszą motywacją!

bardzo dziękuję za wszystkie komentarzem oraz za każde wyświetlenie. Jeśli już tu jesteś, to wiedz, że naprawdę wiele to dla mnie znaczy