wtorek, 1 grudnia 2015

Bo to ty jesteś tutaj najważniejszy

Bądź egoistą

Nie mówię o byciu zapatrzonym w siebie. Mówię o postawieniu siebie na pierwszym miejscu. Tak właśnie. Jeśli chcesz coś zrobić, zrób to. Nie zastanawiaj czy mama, siostra, czy chłopak to zaakceptują. To twoje życie i to ty masz być w nim szczęśliwy. Wiem, że czasem ciężko jest zostawić bliskich, przyjaciół. Ale jeśli naprawdę im na Tobie zależy, nadal będą twoimi przyjaciółmi. Choćbyś przeszedł na islam i zamieszkał w najbardziej odległym zakątku świata. Oni będą tam z Tobą.
Wiadomo, każdy się boi. Ale wolisz całe życie czuć się uwięziony, bo teraz nie zrobiłeś tego, o czym marzyłeś? Będziesz obwiniał siebie, to pewne. Ale jeszcze bardziej pewne jest, że będziesz obwiniał osoby, przez które tego nie zrobiłeś. Którym się poddałeś. Których bałeś się stracić. Pomyśl nad tym. I sam zdecyduj.
I to pewnie wzbudzi pewne kontrowersje, bo egoizm nie jest powszechnie uznawany za pozytywną cechę. Ale kto wierzy w to, co jest nam mówione publicznie? Nikt nie wierzy politykom, więc dlaczego wszyscy wierzą stereotypom? Bo najlepiej jest żyć tak jak wszyscy, jak wychodzisz poza schemat, to jesteś dziwny, inny i nikt Cię nie lubi. Ale co Cię to obchodzi?! Przecież bycie innym jest teraz modne.

Nie słuchaj pesymistów


Inną sprawą jest zatrzymywanie przez ludzi, którym nie udało się w życiu. Które Cię demotywują, dlatego, że są zazdrosne. Dlatego, że już nie wierzą, że ktokolwiek może osiągnąć sukces. Bo oni nie osiągnęli. Wyłącz swój mózg na ich gadanie. Dlaczego ktoś, kto nic nie osiągnął, ma ci mówić, jak masz przeżyć swoje życie?
Często otaczają nas ludzie którzy tylko nas przytłaczają, męczy nas znajomość z nimi, jest tak bardzo toksyczna, że czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy. Zazwyczaj jednak zdajemy, ale nie chcemy się z nimi rozstawać. Tak to już jest z nami, ludźmi. Nie lubimy tracić. Jesteśmy sentymentalni. Boimy się, że będzie gorzej. Dajemy czas, bo "może się zmieni". Nie zmieni się. I ty też w głębi duszy o tym wiesz. Więc przestań w to wierzyć. Nie zmieniaj innych, zmieniaj siebie. Spraw, żebyś ty nigdy nie był tą toksyczną znajomością. I idź do przodu.

piątek, 27 listopada 2015

Inność

Zapraszam do polubienia fanpage'a na facebooku

Dużo myślałam na temat "inności" w dzisiejszym świecie. Każdy chce być inny, a raczej każdy mówi, że chce być inny. A ja przynajmniej widzę dużą różnicę w byciu innym, a w mówieniu, że jest się innym, czy że jest się sobą.


 Jestem nastolatką, więc nie będę wybiegała daleko i powiem o moich rówieśnikach. Trochę obserwuję i wyciągam wnioski. Na Facebooku, Instagramie, Snapchacie i innych portalach społecznościowych często pojawiają się zdjęcia, wpisy itp. podpisane "... ale przynajmniej jestem sobą". Tylko to jest raczej na zasadzie: "Jestem sobą-powiedział każdy". Skoro każdy jest inny i toleruje inność innych, dlaczego osoby, które mają inne zainteresowania, może czasem trochę dziwne są uważane za dziwne? Dlaczego osoby, które mają własny świat powinny się leczyć? Dlaczego optymiści są szaleni? Dlaczego osoby, które nie piją alkoholu są sztywne? Dlaczego osoba, która się lepiej uczy to kujon? Nagle ta inność staje się nienormalna i wszyscy przestają ją tolerować. I osoby, które naprawdę  są sobą czują się zaszufladkowane. Coś tu jest chyba nie tak.

Na czym więc polega inność i bycie sobą dla większości dzisiejszej młodzieży? Na dodawaniu wielu selfie na Instagrama oznaczonych hashtagami typu #yolo, czy #polishgirl? Na wrzucaniu na Facebooka wpisów, że życie jest do dupy? Bo na pewno nie na posiadaniu własnego zdania. Bo jak już masz własne zdanie, inny pogląd na coś, to zostajesz uznany za dziwnego i już Cię nie lubią.

Chcę przez to wszytko powiedzieć, że nie musisz być, taki sam jak inni, ale też nie musisz być inny niż oni wszyscy. Bądź tym, kim chcesz być. Nikim więcej,.

wtorek, 24 listopada 2015

Samopoczucie

Wiadomo, każdy z nas jest inny. Jeden czuje się lepiej w takiej sytuacji, drugi w innej, i nikogo to nie dziwi.Ludzie są różni i to również nie jest dla nikogo nowość.
Na samopoczucie zawsze wpływa wiele czynników, czasem nawet takich, o których nie mamy pojęcia, albo których się po prostu nie domyślamy. W moim przypadku, dużą rolę odgrywa pogoda. Jesienna chandra dobija mnie i nie mogę znaleźć motywacji. Żyję z dnia na dzień, aby tylko przeżyć. A kiedy tylko wyjdzie trochę słońca, albo nawet spadnie śnieg, jestem jak nowo narodzona.

Jednego dnia mówimy, że nasze życie składa się jedynie z tych dobrych dni, a następnego, puf! coś się dzieje, może jakaś głupota, może coś co wpływa na nas tylko wewnętrznie, ale już nie mamy humoru, wszytko nas denerwuje. Taka jest ludzka natura, każdy ma lepsze i gorsze chwile.

Mogłabym napisać, że najlepiej jest przezwyciężać te gorsze chwile, zastępować je pozytywnymi, jednak, każdy, kto ma tak zwanego "doła", byłby gotów się ze mną pokłócić, bo "to nie jest takie łatwe". To oczywiste. Nawet najwięksi optymiści mają czasem złe chwile. Czują czasem bezsens istnienia. Czują, że muszą coś z tym zrobić, ale nie mają pojęcia co. Denerwują się, bo chcą, żeby było jak dawniej, ale nie mogą nic z tym zrobić. Nie panują nad swoimi emocjami. W takich momentach naprawdę trudno jest znaleźć jakiś sens w tym, co się robi.

Nie ma chyba takiej jednoznacznej recepty na złe samopoczucie. Czasem trzeba po prostu przeczekać i starać się być dobrej myśli, mimo, że nie zawsze to jest łatwe. Dla niektórych zbawienny może być samotny spacer, dla drugich spotkanie z przyjaciółmi, a dla jeszcze kogoś innego kocyk, kawa i książka. Ja jeszcze nie odkryłam swojego sposobu na złe samopoczucie, po prostu w pewnym momencie zaczyna być lepiej i już wiem, że tak pozostanie.

środa, 30 września 2015

Nie potrzebujesz argumentów, aby być szczęśliwy


Posiedziałam trochę w internecie i przeczytałam naprawdę dużo recept na szczęście, każda z nich była inna. Jedni twierdzą, że aby być szczęśliwym, trzeba żyć dla innych, albo pobożnie, jeszcze inni, że trzeba osiągnąć Złoty Środek, jeszcze inni, że wystarczy pokonać strach. Pewnie większość uważa, że aby być szczęśliwym, potrzebny jest jakiś bodziec, który wprowadzi człowieka w ten stan. Chodzi mniej więcej o to, że musi się wydarzyć w naszym życiu coś, co sprawi, że właśnie będziemy szczęśliwi, na przykład wygrana, albo spotkanie z bliską osobą. Większość uważa, że szczęście przemija i że musi się coś wydarzyć, aby znów powróciło.




Rozmawiałam raz z koleżanką, która w pewnym momencie zaczęła bardzo narzekać na swoje życie, jakie to ono nie jest brutalne i jak to wszystko jest nie po jej myśli. Poprosiłam ją wtedy, żeby wymieniła mi powody, które sprawiają, że jest niezadowolona. Oczywiście zaraz pojawił się szereg argumentów "bo to, bo tamto", a zaraz potem pytanie "A dlaczego ty jesteś taka szczęśliwa?". 
Długo myślałam nad odpowiedzią. Teoretycznie mogłabym powiedzieć, że ponad tymi wszystkimi "bo to, bo tamto" mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół, mieszkam w spokojnej okolicy, nikt mnie nie krzywdzi, i tak dalej, i tak dalej... Tylko, że ona też mogła podać te argumenty. Mogło je podać także milion innych ludzi na świecie, którzy jednak mówią, że nie są szczęśliwi. Powiedziałam jej, że nie potrzebuję powodów, by byś szczęśliwa, bo taka jest prawda. 


Człowiek szczęśliwy nie zastanawia się nad jakimikolwiek argumentami. Nie myśli o tym, co sprawiło, że jest uśmiechnięty, ale też o tym, co mogłoby zniszczyć jego dobry humor. 
Wyobraź sobie, że spotykasz się z osobą, z którą bardzo dawno się nie widziałeś i za którą bardzo tęskniłeś. Czy myślisz wtedy o tym, że nauczyciel, czy szef działa nie po twojej myśli, albo, że rachunki są za wysokie, albo o jakimkolwiek innym problemie? Jestem pewna, że nie. Że chcesz tylko jak najbardziej nacieszyć się obecnością tej osoby.

Wcale nie musisz szukać szczęścia, ono jest twoim naturalnym stanem. Ono jest w tobie, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Można to porównać do nastolatka, który potrzebuje wsparcia. Szuka go wszędzie, nawet w używkach, ale nie wie, że najlepsze wsparcie ma prawdopodobnie w swoich rodzicach. Szukasz szczęścia na zewnątrz, chociaż tak naprawdę nawet nie musisz wyciągać po nie ręki.


sobota, 29 sierpnia 2015

Zamknij się w myślowej izolatce

            Patrzę na dzisiejszych ludzi, rozmawiam z nimi i słyszę tylko jak narzekają na swoje życie. Cały czas czegoś im brakuje. Mówią: „Gdybym miał więcej pieniędzy, mógłbym zrobić wszystko”, albo: „Zazdroszczę Ci rodzeństwa, w dużej rodzinie żyje się lepiej”. Nie rozumieją, że wszystko, co jest im potrzebne do szczęścia, mają już przy sobie. A co to jest? Dwie zdrowe ręce, dwie nogi i co najważniejsze- myślący umysł. Chociaż czasem mam wrażenie, że to przez te umysły większość nie robi tego, co chcieliby. Umysł kreuje nieprawdziwe ograniczenia. Bo nie mam pieniędzy, bo nie mam jego możliwości, bo nie mam jego znajomości. A po co ci to wszystko? Masz wielki potencjał! Wykorzystaj go!
            Zamknij się w myślowej izolatce. Przestań patrzeć na innych. Poczuj się, jakbyś był na świecie tylko ty. Zrób to, co kochasz, nie ważne, czy potrafisz to robić, czy nie, czy jesteś w tym dobry, czy nie. Ludzie będą cię wyśmiewać i demotywować, ale to twój plan na życie, nie ich. Twoje szczęście zależy od tego, czy odważysz się spełnić swoje marzenia.
            Skończ z wymówkami. Przestań mówić, że masz za mało pieniędzy, za małe możliwości. Masz takie same możliwości jak każdy inny człowiek w twoim otoczeniu. Masz takie same możliwości, jak każdy inny człowiek na świecie. Dlaczego tego nie wykorzystasz? Dlaczego marnujesz swój czas na wymówki? Cały czas mówisz, że nie masz czasu, a wciąż go marnujesz. Przestań to robić! To wcale nie jest takie trudne. Zamiast po szkole, czy po pracy włączać telewizor zrób coś, co sprawia ci radość. Coś, po czy czujesz się lepiej. Poświęć na to godzinę dziennie. Nie rezygnuj, zanim jeszcze nie zacząłeś. Spróbuj, a zobaczysz, że miałam rację.
            Pamiętaj, że na wszystko musisz sobie zapracować. Nie rodzisz się mistrzem. Nie staniesz się nim w ciągu dwudziestu minut. Spójrz wstecz, na swoje życie i zastanów się, czego chcesz. A potem po prostu to sobie weź.





wtorek, 18 sierpnia 2015

Ciesz się chwilą

Moje życie jest i zawsze było łatwe. Mam osoby, które kocham i które mnie kochają. Nigdy nie byłam w burzliwym związku. Ba! Ogólnie nie miałam z nikim takiej relacji, którą możnaby nazwać normalnym związkiem. Może i nie pochodzę z bogatej rodziny, nie mogę kupić sobie wszystkiego, co chcę, ale zdecydowanie mam wszystko, czego potrzebuję. No właśnie, mam wspaniałą rodzinę. Od każdego z sześciu pozostałych jej członków mogę się czegoś uczyć i jestem za to wdzięczna.
Wracając do tematu, nigdy nie miałam żadnych większych problemów, miałam wszystko to, czego chciałam, chociaż nie do końca zawsze zdawałam sobie z tego sprawę. Zawsze jednak czegoś mi brakowało. Było to na szczęście tylko w mojej głowie i dopiero teraz to zauważam.



Był taki czas w moim życiu, że czułam się inna, gorsza przez to, że moje życie nie jest skomplikowane- naprawdę! Byłam całkowicie zagubiona w odmętach internetu, gdzie co druga dziewczyna przeżywała straszne rozstanie, problemy z rodzicami, czy dręczyły ją inne rozterki, czy w książkach, które czytałam i które również opisywały problemy. Żyjąc na takim tle, wydaje się normalne, że myślałam, że moje życie jest beznadziejne, nudne. Mówiąc krótko, chciałam przeżyć straszne rozstanie, kłócić się z przyjaciółmi, czy z rodzicami, bo myślałam, że to jest fajne. Bo tak mówił mi świat.
Wyżej opisany okres trwał w moim życiu dość długo. Potem doszła jeszcze muzyka, która mówiła mi, że mam być pozytywna, mimo, że życie i tak zawsze będzie przeciwko mnie. Ona jeszcze pogorszyła sytuację, bo ja tylko zaczęłam sobie wmawiać, że jestem pozytywnie nastawiona, a naprawdę było całkowicie inaczej.


Przyczyną mojego myślenia było to, że po pierwsze sama nie wiedziałam, czego chcę, a po drugie nie potrafiłam cieszyć się tym, co mam. Wydaje mi się, że z tym problemem boryka się większość obecnych nastolatków. Internet, telewizja, a nawet książki pokazują nam zawyżone wartości, których tak naprawdę nikt z nas nie będzie nigdy posiadał. Jak więc młodzież, która jest na to wszystko najbardziej podatna ma myśleć normalnie?
Największym jednak moim kompleksem było to, że myślałam, że wśród moich znajomych ze szkoły, tudzież z gimnazjum, nie mogę być sobą. Chociaż prawda jest taka, że ja wtedy nie wiedziałam jaka jestem. Człowiek, który obraca się tylko w jednym towarzystwie nigdy nie będzie wiedział, czego mu brakuje. Będzie mu czegoś brakować, ale nie będzie wiedzał czego. Ja myślałam, że brakuje mi ludzi, znajomych. Chciałam być zauważalna. Chciałam chodzić na imprezy, być zapraszana na ogniska, zwracać uwagę chłopaków.

Czekałam więc na liceum, bo wtedy miało się wszystko zmienić. Czy się zmieniło? I tak, i nie. Miałam więcej znajomych, więcej osób mnie „lubiło”, miałam swoje ogniska. I dopiero jak dostałam właśnie to wszystko, czego tak bardzo chciałam, zauważyłam, że ja taka nie jestem. Że będę się czuła lepiej w małym gronie przyjaciół niż na ognisku, gdzie i tak wszyscy są pijani.
Chcę przez to wszystko powiedzieć, że czasem człowiek musi sam czegoś doświadczyć, żeby się przekonać, że jednak nie było tak źle, jak myśleliśmy. Człowiek młody potrzebuje wielu zmian, żeby określić, jaki jest i w obecności jakich ludzi czuje się najlepiej.
           

            Teraz kiedy już zrozumiałam, że nie ma co się przejmować tym, że życie jeszcze nie rzuca kłód pod moje nogi (wiem, że to absurdalnie brzmi, ale taka była prawda), wiem, że każdą chwilą trzeba się cieszyć i wynosić z niej jakąś lekcję. Życie z dnia na dzień, bez żadnego celu też nie jest fajne!

środa, 5 sierpnia 2015

Pokochaj swoje ciało

Każdy ma w życiu takie momenty, kiedy czuje się źle w swoim ciele, kiedy ma wrażenie, jakby w jego głowie był zupełnie inny człowiek. Każdy. Każdy czasem będzie miał kompleksy i będzie chciał się poddać.



            Najlepszym sposobem na pokonanie tych słabości jest pokochanie swojego ciała bezgranicznie. Takiego, jakim się jest. Jeśli ćwiczysz, rób to dlatego, że kochasz swoje ciało i chcesz, żeby było zdrowsze, a nie dlatego, że go nienawidzisz i chcesz, żeby było piękniejsze. Ono już jest najpiękniejsze na świecie. Po pierwsze dlatego, że jest twoje. A ty ogólnie jesteś największym cudem natury. Nie urodziłeś się jako istota myśląca po to tylko, żeby się nad sobą użalać. Nie urodziłeś się jako najbardziej skomplikowane stworzenie na świecie, po to, by siebie nienawidzić. Pomyśl, wcale nie jesteś inny niż osoba, która osiągnęła sukces taki, o jakim marzysz. Jestem pewna, że możesz być lepszy od tej osoby, jeśli tylko będziesz chciał. Jeśli zaakceptujesz siebie. Jeśli uznasz, że nie jesteś sam sobie wrogiem. Jeśli będziesz robił to, co robisz dla siebie, dla swojej przyjemności, nie po to, by lepiej wyglądać, bo wtedy nigdy nie zobaczysz rezultatów.

Nie poddawaj się destrukcyjnym myślom. Twoje ciało może wszystko, musisz w to tylko uwierzyć. Uwierz mu. Uwierz sobie, bo przecież to ty jesteś swoim ciałem. Słuchaj swojego ciała, uczyń je swoim panem. Przecież to w umyśle są wszelkie ograniczenia. Kiedy biegniesz, a twój umysł mówi, że już nie dajesz rady, kłamie. Zapytaj swoich nóg, one powiedzą, że jeszcze mają wystarczająco dużo sił. Na początku będzie ciężko. Będziesz musiał wyjść ze swojej strefy komfortu. 



Wiem, że masz wiele słabości. Wiem, że w twojej głowie są ograniczenia, które ciężko będzie ci pokonać. Ale jesteś w stanie to zrobić. Musisz tylko dać z siebie wszystko. Nie chodzi już o samą wiarę w siebie, bo jestem pewna, że to już posiadasz, w mniejszym, lub większym stopniu. Przede wszystkim chodzi o to, żeby uwierzyć sobie. Bo co z tego, że będziesz wierzył, że ci się uda, jak nie uwierzysz sobie, swojemu ciału, że dajesz radę. Ono naprawdę może wszystko. 
Zapomnij więc o granicach. Ich nie ma. Możesz wszystko, bo twoje ciało może wszystko. A ty jesteś swoim ciałem. To logiczne, prawda? To wręcz banalne, ale jednak wiele osób o tym zapomina. Wiele osób zapomina, że jest ciałem i umysłem w jednym. 

Kiedy pytanie dotyczy spraw ciała, słuchaj ciała. Kiedy dotyczy myślenia, planowania, idei marzeń, logiki, powodów, słuchaj umysłu. Kiedy zaś pytanie dotyczy całości siebie, słuchaj swojego serca

Nie jestem człowiekiem, który ogranicza się do jednego motto. Długo właściwie nie miałam żadnego motta, żyłam z dnia na dzień, uważając, że żyję zgodnie ze sobą. Ale potem zaczęłam czytać Osho i zaczęłam stosować się do właściwie całej jego twórczości, którą do tej pory poznałam. Ale ta rada podoba mi się szczególnie. Każdy powinien się do niej stosować.


środa, 29 lipca 2015

Naszym przeznaczeniem jest wybór

Dzisiaj nie tylko o przeznaczeniu, ale też o Bogu i moim podejściu do niego ;)

Bóg, według większości ludzi, to nadprzyrodzona istota, która stworzyła świat i wszystkie stworzenia, w tym oczywiście nas. Wiele ludzi kieruje wszystkie swoje marzenia, błagania, rozterki do niego, z nadzieją, że on je rozwiąże. 
Wszyscy chyba słyszeliśmy jak ktoś w naszej okolicy mówi: "Boże, za jakie grzechy?" albo: "skoro ten Bóg taki dobry, to dlaczego choroba przyszła na mnie? Przecież byłem pobożny, chodziłem do Kościoła, żyłem zgodnie z przykazaniami. Dlaczego ja?". Widzę palacza, który narzeka, że zachorował na raka płuc. Widzę alkoholika, który płacze, bo ma problem z nerwami lub wątrobą. Widzę młodą dziewczynę, która płacze dlatego, że zaszła w ciążę. Widzę nastolatka, który obwinia swoich nauczycieli za to, że nie zdał do następnej klasy
Prawda jest taka, że zawsze jest jakiś powód naszych problemów. Nasze dzisiejsze poczynania będą miały wpływ na przyszłość i my nie możemy nic z tym zrobić. Ale to wcale nie jest tak, że przeznaczeniem danego człowieka jest choroba, czy zostanie matką w wieku 16 lat. "Naszym przeznaczeniem jest wybór", jak to pięknie ujął Tolkien. Gdyby ten palacz nigdy nie sięgnął po papierosa, prawdopodobnie nigdy nie zachorowałby na raka płuc. A gdyby uczeń zapracował na dobre oceny - na pewno by zdał. To wcale nie jest tak, że jakaś nadludzka siła, tudzież Bóg, kieruje naszym życiem. Sami nim kierujemy. Ani nie robi tego żaden inny człowiek,ani Bóg, TYLKO TY.
Nieraz złapałam się na tym, że kiedy bardzo mi na czymś zależało, modliłam się do Boga, żeby pomógł mi to spełnić. Pokładałam w nim nadzieję i jednocześnie sama odpuszczałam. Mówiłam sobie: "Skoro Bóg mnie kocha, to na pewno zrobi to za mnie". I zawsze się zawodziłam. Zawsze wtedy podnosiłam porażkę. Dlaczego? Bo żaden Bóg nigdy nie zrobi za nas tego, co sami musimy zrobić. Możesz się modlić do Boga, żeby pomógł ci coś zrobić, ale nie oczekuj, że on zrobi to bez twojej pomocy. 


Nie chcę powiedzieć "Nie  wierz w Boga". Nie mam zamiaru nikomu narzucać wiary, skoro sama jeszcze się w tym temacie do końca nie odnalazłam. Chcę tylko powiedzieć, że żadna ani nadludzka, ani ludzka siła nie powinna kierować twoim życiem. Sam powinieneś to zrobić. I wiem, że wcale nie jest tak łatwo. Bo jeśli człowiek od dziecka był uczony, że należy poukładać nadzieje w Bogu, ciężko będzie mu się przestawić na pokładanie nadziei tylko w sobie. Ale każda zmiana jest trudna. Ludzie wolą kłaść winę na Boga, bo tak jest łatwiej. Bo zawsze łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność na innych. Spróbuj chodź raz wziąć sprawy w swoje ręce. Powiedzieć sobie : "Tą rzecz zrobię całkowicie sam. Nie poddam się. Nie poproszę o pomoc Boga. Uda mi się to zrobić samodzielnie". I jeśli się nie poddasz na pewno ci się uda. Uwierz, że możesz zmieniać swoje przeznaczenie. Jeśli palisz papierosy i nie przestaniesz tego robić, zapewne zachorujesz na raka. Ale po co wyprzedzać fakty. Rzuć palenie to nigdy na tego raka nie zachorujesz. Jeśli chcesz dostać się na dobre studia- ucz się, wtedy studia staną się twoim przeznaczeniem. Nigdy nie tłumacz sobie, że takie było twoje przeznaczenie. Po prostu zrób coś, żeby w przyszłości twoje działania miały pozytywne skutki. Bo tylko i wyłącznie od ciebie to zależy. Nie obwiniaj nikogo. Nie obwiniaj nawet siebie. Tylko ucz się na błędach i więcej ich nie popełniaj. Staraj się zmienić swoje złe działania zanim widoczne staną się ich skutki.



Jest lato, a ja wychodząc na zewnątrz wieczorem w grubej bluzie marznę. Co ja gadam. Nawet w domu marznę. Czy to normalne? 


poniedziałek, 27 lipca 2015

Trochę o mnie. Jak to się wszystko zaczęło

Pamiętam czas, gdy kiedy ktoś mnie pytał o to, czy uprawiam jakiś sport i co o tym myślę, wyśmiewałam go, bo „ja i sport? To kompletnie nie idzie w parze”. I na tym rozmowa się kończyła, a jak ktoś chciał rozwinąć temat albo go zbywałam, albo wyśmiewałam, żeby sam się wycofał. Ciężko się do tego przyznać, ale taka jest prawda. Ale serio. Kiedyś byłam kompletnie beznadziejna w czymkolwiek, co ma coś wspólnego z ruchem. I chociaż nadal nie lubię gier zespołowych, widzę już wielki progres w swojej kondycji i ogólnie- w swoim ciele. Satysfakcjonuje mnie każda przebiegnięta kolejna minuta, którą jestem w stanie zrobić, każdy kolejny przysiad, każdy mięsień, którego jestem w stanie napiąć, chociaż to właściwie nic. Ale kiedyś nie widziałam absolutnie żadnej frajdy w wysiłku.

Co mnie zmotywowało do ćwiczeń? 

Sama nie wiem. Chyba chodziło o wakacje. Chciałam mieć ładną figurę, no a samo to nie przyjdzie, więc wzięłam się za bieganie. To był czerwiec 2013 roku. A że czerwiec to gorąco. A że gorąco to się nie chciało, człowiek szybciej się męczył. I w końcu cała motywacja przygasła i znów wróciłam do niezdrowego trybu życia. Rok później znów zaczęłam biegać, znów w czerwcu, znów w godzinach, kiedy było jeszcze gorąco. No i historia się powtórzyła. Ale w sierpniu pojawiła się motywacja. Postanowiłam iść na pielgrzymkę. I mimo, że wszyscy mi mówili, że bez żadnych przygotowań nie dam rady, żebym nie szła, ja postawiłam na swoim i poszłam do Częstochowy. I doszłam! Mimo, że były chwile słabości, wiadomo, to dałam radę. I wtedy pierwszy raz doszłam do wniosku, że trochę wysiłku sprawia tylko radość i daje satysfakcję. A potem jakoś w październiku zaraziłam się od siostry ćwiczeniami, ale też nie wytrzymałam długo. Zimą trochę biegałam, ale znów szybko się poddałam. Teraz biegam już ponad 2 miesiące i niedawno zaczęłam ćwiczyć i jak na razie nie zapowiada się na to, żebym się poddała. 


Dlaczego założyłam bloga?

Czułam w sobie dużo energii i chciałam nią zarażać. To był główny powód. Inny był też taki, że zostałam zainspirowana przez Kasię, która też niedawno założyła bloga. Poza tym jestem pewna, że blog będzie dla mnie największą motywacją do ćwiczeń i ogólnie do ruchu. 

Dzisiaj podczas biegania poczułam się pierwszy raz jakbym latała- dosłownie. Nie czułam nóg, miałam wrażenie, jakbym unosiła się nad ziemią. To było wspaniałe uczucie. Wystarczyło tylko przez moment nie myśleć o niczym. Skupić się na tym, co właśnie robię. Chyba właśnie zrozumiałam o co chodziło Osho, kiedy mówił, żeby poczuć swoje ciało, kiedy jest zdrowe. Połączyć się z nim. Nawiązać kontakt. Myślę, że wreszcie udało mi się to udało







sobota, 25 lipca 2015

Życie nie jest twoim wrogiem

Ludzie twierdzą, że życie jest złe , że jest ciężkie, i że trzeba z nim walczyć. Trzeba żyć dobrze, trzeba robić rzeczy, które pomogą nam przezwyciężyć zło. Ja też długo tak myślałam. Słuchałam muzyki, która, jak błędnie myślałam, motywowała mnie. Słuchałam ludzi, których uważałam za mądrzejszych, bardziej doświadczonych. Bo przecież to absolutnie idzie w parze. Czytałam książki i oglądałam filmy, które doprowadzały mnie do płaczu i "uczyły życia". To wszystko kierowało mnie tylko na złą drogę. Na drogę wśród ludzi których mottem było: "Bądź pozytywny, bo inaczej życie da ci popalić". W tym błędnym przekonaniu żyłam bardzo długo i zastanawiałam się dlaczego, skoro jestem pozytywna, jestem nieszczęśliwa.
Teraz już wiem, z czego wynikało to przekonanie. Była to oczywiście "walka z życiem". Zakrywanie przykrych momentów i wspomnień "pozytywnym myśleniem".
Oczywiście nie mam nic przeciwko pozytywnemu myśleniu, jestem jak najbardziej za, ale nie za kryciem się za tym.
Z życiem nie trzeba walczyć. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić. Kiedy twój najlepszy przyjaciel mówi ci przykrą rzecz nie obrażasz się na niego, tylko przyjmujesz naukę. Jeśli uczynisz życie przyjacielem, trudnych momentów nie będziesz uważał ich za przeszkodę, a za radę, za naukę. Nie załamuj się, gdy pojawi się problem. Niech będzie on dla ciebie motywacja. Nie poddawaj się, gdy ktoś bliski Cię zawiedzie. Spróbuj się od niego czegoś nauczyć. Chociażby tego, jaki nie chcesz być.
Nie bój się następnego dnia. Niech będzie on dla ciebie możliwością stworzenia czegoś nowego, zrobienia czegoś inspirującego, bicia rekordów. Niech każda okazja będzie dobra do zrobienia tego, co kochasz. I nie przejmuj  się opinią ludzi, oni zawsze będą gadać. Im wyżej wzlatujesz, tym mniejszy jesteś dla tych, którzy nie potrafią latać.

piątek, 24 lipca 2015

Bijemy rekordy!

Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń i tak jak wczorajszego nawet nie zauważyłam, dzisiaj czas ciągnął mi się w nieskończoność.
I mimo, że miałam przez moment doła i męczyły mnie smutne piosenki, i smutne wspomnienia, to wzięłam się za siebie i poszłam pobiegać i co się stało? Pobiłam swój rekord! Biegałam równe 30 minut bez przerwy i przebiegłam ok. 4 km. Biorąc pod uwagę, że dwa miesiące temu ledwo mogłam biec 2 minuty.
Także motywacja jest ogromna i mimo, że nogi bolą jutro pobijamy kolejny rekord! Ktoś razem ze mną?
Jestem z siebie mega dumna i wierzę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej!



Być najlepszym możesz być zawsze, tylko musisz uwierzyć w siebie! Pół roku temu, jakby ktoś mi powiedział, że będę miała cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek sportem, wyśmiałabym go. Dlatego bardzo dziękuję mojej największej motywacji




Na koniec macie jeszcze coś o mnie. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że się spodoba!


czwartek, 23 lipca 2015

Po pierwsze: odnajdź swoją pasję

Każdy ma jakieś pasje.

A przynajmniej każdy powinien mieć. Jeśli nie masz pasji, znajdź ją. Wszystko może nią być. Wystarczy że to pokochasz. Wystarczy, że chodź raz podczas wykonywania tej czynności poczujesz się wolny, poczujesz, się, jakby nic innego nie miało znaczenia. I wtedy pokochasz wykonywać tę czynność. Będziesz chciał powrócić do tego stanu jak najszybciej. I to będzie naturalne. Bo wtedy jesteś szczęśliwy. Dlaczego nie miałbyś robić czegoś, co sprawia, że jesteś szczęśliwy?

A raczej dlaczego miałbyś nie robić tego, dzięki czemu nie jesteś smutny? 

Bo to szczęście jest naszym naturalnym stanem. Ciężko to zrozumieć, ale spróbuję to wyjaśnić w prosty sposób:
Wyobraź sobie zebrę. Kiedy na nią patrzysz widzisz czarne pasy na białym tle. Ale tak naprawdę mogą być to białe pasy na czarnym tle. Nikt tego nie udowodni. Podobnie jest z naszym życiem. Białe pasy to momenty smutku, a czarne to momenty radości. Większość osób myśli, że życie jest smutkiem, a czasem tylko bywają przebłyski radości. Ale tak naprawdę jest na odwrót. Tak jak z zebrą. Szczęście jest naturalnym stanem.

Co więc trzeba zrobić, ale uwierzyć, że życie jest szczęściem? 

Należy uczynić je swoją pasją. Robić te rzeczy, które się kocha. Uczyć się tego, co nas fascynuje, pracować w tym, co kochamy, robić te czynności , dzięki którym zapominamy o problemach i smutkach.
To jest trudne, ale jest do zrobienia. Wiadomo, ciężko jest przystosować swoje zainteresowania do pracy, którą i tak ciężko znaleźć. Ale jednak jest to do zrobienia. Będzie trudno. Nie raz się potkniesz, nie raz będziesz chciał się poddać. Ale kiedy osiągniesz swój cel będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Jedynym warunkiem jest pokochanie tego, co się robi i wiara w siebie i w swoje marzenia.

Ona czyni cuda. Jeśli kochasz podróżować, rób to. Nie przejmuj się opinią innych. Nie sugeruj się opinią rodziny, znajomych, którzy mówią, żebyś robić coś innego. Jeśli widzisz siebie na statku, wsiądź na statek. A jeśli widzisz siebie na sali operacyjnej idź na medycynę.  Przecież zawsze możesz się wycofać. Ale się nie wycofasz. Bo będzie ci to sprawiać radość, a przecież zasługujesz na szczęście!



Takiego bloga jeszcze nie było...

No... przynajmniej w moim wykonaniu. 
Były już blogi z opowiadaniami, dużo blogów z opowiadaniami, naprawdę dużo. Były z recenzjami, ale takiego jeszcze nie było. 

A o czym on będzie? 

O wszystkim! O mnie, o ćwiczeniach, o muzyce, o filmach o podróżach, a przede wszystkim o motywacji i o mojej filozofii życiowej, o moich przekonaniach i ideach! 

Dzisiaj po raz pierwszy biegałam po zmroku. Wspaniałe doświadczenie, szczególnie dla osób bojących się ciemności. Niech strach będzie naszą motywacją!

bardzo dziękuję za wszystkie komentarzem oraz za każde wyświetlenie. Jeśli już tu jesteś, to wiedz, że naprawdę wiele to dla mnie znaczy